GOŚCINA U RODZINY OBORÓW W BOCHNI
[FRAGMENT RAPORTU WITOLDA – czyta Zbigniew Kozłowski]
2 i 3 maja 1943
Rano w niedzielę 2-go maja wybraliśmy się w niedaleką już drogę do państwa 176 [Józef i Teofila Oborowie]. Zbliżyliśmy się do domu tych państwa i na ganku ujrzeliśmy starszego pana i panią – teściów 164 [Edmund Zabawski] oraz młodą panią – jego żonę [Helena] i córeczkę Marysię.
Gospodarze uśmiechnięci, powitali nas uprzejmie i o nic nie pytając zapraszali do wejścia do domu. W mieszkaniu przedstawiliśmy się jako koledzy 164 [Edmunda Zabawskiego]. Gospodarze zapraszali nas do dalszych pokoi, gdzie po otwarciu drzwi do ostatniego pokoiku ujrzeliśmy na łóżku śpiącego smacznie – Jasia [Redzeja].
Po obudzeniu jego, rzuciliśmy się sobie w objęcia.
Jasio – ubrany przyzwoicie wczoraj już wieczorem przeszedł miasteczko i zjawił się tutaj. Tym się tłumaczyło, że gospodarze, uprzedzeni przez Jasia, że przybędziemy, nic nam nie mówiąc, zapraszali z uśmiechem nas do wejścia do domu.
Ubranie Jasia i tłomoczek, co niósł pod pachą były przestrzelone w kilku miejscach. On sam nie był ranny.
Moja rana była niegroźna. Udało nam się więc wszystkim.
U państwa 176 [Oborów] i od pani 177 [Heleny Zabawskiej] doznaliśmy tak wielkiej serdeczności i gościnności, jak tylko we własnej rodzinie i we własnym domu po długim niewidzeniu doznać by można było.
Tu powinni byliśmy chyba kilka razy dziennie powtarzać, że… są jednak ludzie na świecie…
Opowiadania o przeżyciach w Oświęcimiu wspólnych z przyjacielem naszym, a drogim dla nich 164 [Edmundem Zabawskim] słuchane były z wielkim zainteresowaniem, z odczuciem serdecznym i życzliwością.
Po pierwszym poznaniu i zdobyciu wzajemnego zaufania, wymieniając umówione hasła, prosiłem by mnie skontaktowano z kimś z organizacji wojskowej. W parę godzin potym rozmawiałem już z kolegą Leonem 178 [Leon Wandasiewicz], którego po wymianie haseł prosiłem o kontakt z miejscowym komendantem placówki.
Kolega Leon przedstawił mi możliwości rozmawiania z dwoma panami, dając mi do wyboru, jednego – z rejonu północnego IX [Bochnia], drugiego – z rejonu południowego, który mieszkał stąd o 7 kilometrów w miejscowości X [Nowy Wiśnicz]. Powiedziałem, że mnie jest wszystko jedno. Kolega Leon zaproponował mi, że pójdziemy może do komendanta w miejscowości X [Nowy Wiśnicz], gdyż to jest jego przyjaciel.
Gościłem u państwa 176 [Oborów] przez niedzielę i poniedziałek (2-go i 3-go maja).
Panorama Bochni
Narodowe Archiwum Cyfrowe